Prezydent Duda zapowiadał w kampanii wyborczej cuda. Udało się. Wielu uwierzyło i zagłosowało na kandydata PiS, właśnie dlatego, że obiecywał konkretne pieniądze za głosowanie na niego. Gwarantował, że budżet to worek bez dna, z którego moźna dawać, ile się chce. I on będzie dawał. Wiedział, że to kłamstwo, bo w polskim systemie politycznym prezydent dysponuje jedynie kasą przyznaną przez Sejm jego kancelarii. Oznacza to, że w kampanii rozmijał się z prawdą, by nie powiedzeć ostrzej.
Teraz prezydent Duda rozkosznie żąda, żeby inni realizowali jego obietnice. Konkretnie domaga się po 500 zł na dziecko. Za chwilę będzie agitował do głosowania na PiS, które rzekomo da wszystko, co on obiecał. Nie dajmy się nabierać. PiS DA to stare hasło. Ordynarne w brzmieniu i fałszywe w treści.