13wrześniauczestniczyłamw szóstymjuż rodzinnym przejeździe rowerowym przez Pruszcz Gdański. Pogoda nie dopisała, było zimno, mokro i wiało, ale bawiłam się świetnie wraz z moimi przyjaciółmi i setkami zapalonych, pruszczańskich rowerzystów. Jako kandydatka ZjednoczonejLewicy do Sejmu w najbliższychwyborach, będę częstymgościemw Pruszczu. Po wyborach planuję otworzyć tu biuro.
Przejazd zakończył się w 49. Bazie Lotniczej. Po przybyciu rowerzystów wraz z moją ekipą rozdaliśmy kilkaset antystresowych serduszek i czerowonych długopisów,odbyłam wiele ciekawych rozmów, a nawet zasiadłam za sterami śmigłowcaMi-2. Antystresowe serduszka przede wszystkim przydadzą się żołnierzom, pilotom icałejreszcie pracowników pruszczańskiej bazy lotniczej, którzy mają poważny problem. Już w styczniu MON potwierdziło likwidację bazy twierdząc, że tego wymaga restrukturyzacja sił zbrojnych. Przedyskutowałam to z pilotami, którzy prosili o interwencję. Ludzie skarżyli sie również na karkołomne inwestycje, na przykład na powstanie hangaru za kilka milionów złotych, który - jak wszystko wskazuje - ma stać pusty.
Jako posłanka z okręgugdańskiegobędę walczyć o utrzymaniebazy, zarównoze względuna strategiczne położenie (100 kilometrów od granicy z ObwodemKaliningradzkim), jak i wspaniałych fachowców, którzytam pracują.Dość mamy likwidowania miejsc pracy. Nasz Pruszcz nie może być tylko sypialnią.